Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność
1074
BLOG

Miliony samozwańczych prezesów

Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność Polityka Obserwuj notkę 1

Lobbują, angażują się w politykę, obracają bajońskimi sumami. Co wiemy o organizacjach pracodawców?

Małe firmy wpłacają po kilkaset złotych miesięcznie. Te wielkie – sumy rzędu 150 tys. zł rocznie. Do każdej z organizacji pracodawców należy po kilka tysięcy przedsiębiorstw. Daje to łącznie milionowe kwoty, nie licząc innych sposobów na zdobywanie pieniędzy.

4 mln zatrudnionych

„Pracodawcy Rzeczypospolitej Polskiej (wcześniej Konfederacja Pracodawców Polskich) jest największą i najstarszą organizacją pracodawców w Polsce” – czytamy na stronie internetowej Pracodawców RP. Organizacja powstała w listopadzie 1989 r. Reprezentuje 7,5 tys. firm. Część z nich należy do PRP bezpośrednio, jak Gremi Media Sp. z o.o. Grzegorza Hajdarowicza, Polkomtel S.A. Zygmunta Solorza-Żaka, Giełda Papierów Wartościowych, Bioton S.A., Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo S.A. czy System Gazociągów Tranzytowych EuRoPol Gaz S.A. Inne pośrednio, tzn. jako członkowie organizacji, które same są członkami Pracodawców RP. Przykładem mogą być energetyczni giganci, jak RWE Stoen Operator Sp. z o.o., Polska Grupa Energetyczna S.A., Enea S.A. i Energa S.A. Zrzeszone przedsiębiorstwa zatrudniają łącznie ok. 4 mln pracowników.

Między ZSL a listą najbogatszych

Od 2000 r. na czele Pracodawców RP stoi Andrzej Malinowski. Malinowski jest doktorem nauk ekonomicznych. Od 1966 r. należał do Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego – partii będącej przybudówką PZPR. W latach 80. objął funkcję wiceministra handlu wewnętrznego i usług. Według „Gazety Polskiej” blisko współpracował wówczas z Janem Kulczykiem, rozpoczynającym właśnie budowanie fortuny. Kontakt nie wygasł po transformacji. Andrzej Malinowski zasiadał w radzie nadzorczej firmy Euro Agro Centrum S.A. należącej do Kulczyka, wówczas już najbogatszego Polaka z listy „Wprost”. Po rozpadzie ZSL Malinowski wstąpił do Polskiego Stronnictwa Ludowego. Przez 6 lat pracował w spółkach prawa handlowego. Nie rozstał się jednak z polityką. W 1993 r. uzyskał mandat poselski z ramienia PSL, a trzy lata później Włodzimierz Cimoszewicz powierzył mu misję organizacji ministerstwa gospodarki. Malinowski uważa wykonanie tego zadania za jeden ze swoich największych sukcesów. Zaraz potem został wiceministrem gospodarki. W 1997 r. nie uzyskał reelekcji. W 2001 r. odszedł z PSL i został prezydentem Konfederacji Pracodawców Polskich, w której sprawował już wcześniej funkcję wiceprezydenta.

Biznes, polityka, wojsko

Business Centre Club powstał dwa lata później niż Pracodawcy RP. Zrzesza 2,5 tys. osób i firm. Jak podaje Loża Olsztyńska BCC, członkowie klubu obracają w sumie 90 mld zł i zatrudniają pół miliona pracowników. Prezesem BCC jest Marek Goliszewski. W latach 80. pracował on jako dziennikarz. W 1991 r., kiedy zakładał BCC, nie miał jeszcze własnego doświadczenia w kierowaniu przedsiębiorstwami. Dziś jest prezesem Business Center Sp. z o.o. Do BCC z siedzibą w położonym w centrum Warszawy Pałacu Lubomirskich należy Orlen Oil Sp. z o.o., Orange Polska, porty lotnicze w Poznaniu i Gdańsku, a ze znanych osób – ekonomista Ryszard Petru. W 2005 r. tygodnik „Wprost” podał, że BCC przynosi rocznie 1,5 mln zł dochodu. Goliszewski odpowiadał, że ta informacja nie jest prawdziwa. „Jestem właścicielem firmy, która zawiera kontrakty z firmami, stającymi się członkami BCC” – tłumaczył podczas czatu opublikowanego przez Wirtualną Polskę. Szef BCC w 2001 r. i 2011 r. starał się o mandat senatora. Bez powodzenia. W 2005 r. podobno poważnie myślał o prezydenturze, jednak nie znalazł się na liście kandydatów. W zeszłym roku BCC powołał gospodarczy gabinet cieni, który ma za zadanie recenzować prace rządu. W składzie znaleźli się m.in. ekonomista Stanisław Gomułka, wicepremier w rządzie Jerzego Buzka Janusz Steinhoff i gen. Leon Komornicki, który od 1981 do 1984 kształcił się w Akademii Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych ZSRR w Moskwie. Marek Goliszewski jest także prezesem Stowarzyszenia Euroantlantyckiego, mieszczącego się w tym samym budynku, co BCC. SEA „powstało w 1994 r. i odegrało znaczącą rolę lobbingową na świecie w przyjęciu Polski do NATO – czytamy w folderze stowarzyszenia. – W 2009 roku politykę obronną konsultował w SEA minister Bogdan Klich, a politykę zagraniczną minister Radosław Sikorski”. We władzach SEA zasiadają m.in. generałowie Gromosław Czempiński i Bolesław Balcerowicz, który w ostatnich latach dał się poznać jako przeciwnik instalowania w Polsce elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej.

Prezeska, ale nie prezydentka

Ponad 700 tys. osób pracuje w 3750 firmach należących do Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan. Najmłodszy z organizacji przedsiębiorców Lewiatan został zarejestrowany w 1999 r. Członkowie Lewiatana to m.in. PKN Orlen S.A., T-Mobile Polska S.A., Polkomtel S.A. i polski oddział Tesco. Założycielka Lewiatana Henryka Bochniarz do dziś pełni funkcję prezesa. Absolwentka SGPiS, od 1978 r. należała do PZPR. W latach 80. wykładała na uniwersytecie w Minnesocie. Była także stypendystką Fulbrighta. Po przemianach znalazła się w rządzie Jana Krzysztofa Bieleckiego jako minister przemysłu i handlu. Zasiadała w radach nadzorczych m.in. Agory S.A., grupy ITI i Commercial Union. W 2005 r. poparta przez Partię Demokratyczną wystartowała w wyborach prezydenckich, uzyskując poparcie 1,26 proc. Od 2006 r. piastuje posadę wiceprezesa Boeing International, zajmując się kilkunastoma krajami Europy Środkowej i Wschodniej. Henryka Bochniarz jest zaangażowana w Kongres Kobiet. Zasiada w radzie programowej stowarzyszenia i występuje na corocznych kongresach w Pałacu Kultury. Propozycja zostania sponsorem Kongresu publikowana jest na stronie Lewiatana (200 tys. zł wpłaca sponsor strategiczny, 100 tys. sponsor wspierający). Przedstawiciele konfederacji zastrzegają, że Kongres Kobiet jest osobną instytucją.

Tajne przez poufne

Kwoty pobierane od przedsiębiorców organizacje pracodawców ustalają same. Według ustawy mają określić w statucie, w jaki sposób naliczają składki. – Wysokość składek jest uzgadniana z członkami – tłumaczy Jakub Wojnarowski z PKPP Lewiatan. – Zależy ona od takich kryteriów, jak liczba pracowników, wielkość funduszu płac, obroty firmy, natomiast są liczne odstępstwa, bo sytuacja gospodarki nie jest łatwa i wiele firm nie spełniłoby wymogów. W Lewiatanie składka nie przekracza 0,2 proc. funduszu wynagrodzeń i 150 tys. rocznie. – Firm, które wpłacają powyżej 100 tys. zł rocznie jest od 20 do 30. Średnia składka wynosi 2100 zł. Kilkuset członków tworzy 80 proc. budżetu Lewiatana – wyjaśnia Jakub Wojnarowski i dodaje, że Henryka Bochniarz pełni swoją funkcję społecznie. Pozostałe organizacje nie chcą rozmawiać o swoich finansach. – Ja nie jestem upoważniony do wyrażania takich opinii – ucina Piotr Gawełczyk zastępca dyrektora Departamentu Komunikacji Pracodawców RP, kiedy pytam o opinię na temat przywileju podatkowego przysługującego pracodawcom. Kolejni pracownicy PRP odsyłają do innych, w końcu oddzwania Damian Wiśniewski z centrum informacyjnego organizacji. – Prezydent Andrzej Malinowski nie pobiera żadnego wynagrodzenia – mówi. Pozostałe pytania muszę wysłać mejlem. „Gdy tylko NSZZ Solidarność w pełni udostępni naszej Organizacji informacje o wszystkich swoich finansach – w tym zwłaszcza, o wysokości kwot zgromadzonych na funduszu strajkowym oraz dochodach z działalności gospodarczej – Pracodawcy RP również, w drodze partnerskiej współpracy, przedstawią związkowi i redakcji Tygodnika stosowne dane” – odpowiada przedstawiciel Pracodawców RP. Beata Chojecka zajmująca się w Business Centre Clubie kontaktami z mediami na temat składek wie tylko tyle, że niedawno zmieniły się zasady ich pobierania. Także w tym wypadku po kilku bezowocnych telefonach wysyłam pytania pocztą elektroniczną. „Obawiam się, że możemy nie dać rady odpowiedzieć Panu na pytania tak szybko – nasz rzecznik jest na urlopie” – pisze w odpowiedzi BCC.

Setki milionów do dyspozycji

Jakimi kwotami dysponują organizacje biznesowe? Pracodawcy RP nie podają w statucie, jak wylicza się składkę, a jedynie to, że jej wysokość określa osobno regulamin. Spróbujmy policzyć, ile mogłaby wynieść, jeśli liczą ją w ten sam sposób, co Lewiatan. W zeszłym roku średnie wynagrodzenie w gospodarce narodowej wyniosło 3521 zł miesięcznie. Pomnożone przez 4 mln osób zatrudnionych w firmach należących do PRP, przez 12 miesięcy, a następnie przez wysokość składki (0,2 proc.) daje ogromną kwotę ponad 330 mln zł rocznie. Członkowie Business Centre Club zrzeszają w sumie 500 tys. pracowników. Jeśli liczyć według tej samej zasady, co w przypadku Pracodawców RP, roczne wpływy ze składek wynoszą ponad 42 mln zł rocznie. W Lewiatanie zrzeszonych jest 3750 firm. Skoro średnia składka wynosi 2,1 tys. zł, roczny budżet organizacji wyniósłby niecałe 8 mln zł. Oznacza to także, że możliwości wynegocjowania ulgi są spore. Gdyby Lewiatan trzymał się sztywno podanej zasady to zebrana kwota (liczona identycznie jak w pozostałych dwóch wypadkach) przekroczyłaby 30 mln zł. Składki członkowskie nie są jedynym źródłem dochodów organizacji pracodawców. BCC wynajmuje sale konferencyjne w Pałacu Lubomirskich. Koszt ich zajęcia może przekraczać 5 tys. zł za dzień (plus VAT), nie licząc opłat za wykorzystanie nagłośnienia. Klub ma także swoją firmę organizującą eventy. Na liście jej klientów znajdujemy TVP, Grupę Żywiec, Onet.pl, „Tygodnik Powszechny” czy Goldman Sachs. Lewiatan prowadzi szkolenia i zajmuje się mediacją między firmami. 8 lat temu utworzył także sąd arbitrażowy. Firmy, które chcą, aby spór o 20 tys. zł, zamiast sądu cywilnego rozwiązało trzech arbitrów, zapłacą za to 4,3 tys. zł. Spór o pół miliona kosztuje 35 tys. zł. Lista usług wykonywanych przez Pracodawców RP jest długa. Jest wśród nich pozyskiwanie funduszy unijnych, promocja za granicą poprzez polskie ambasady, prowadzenie mediacji i negocjacji oraz organizacja imprez integracyjnych.

Bez podatku, bez reprezentatywności

Firmy należące do organizacji pracodawców mogą odpisać od podstawy podatku składkę członkowską (do pewnej kwoty). Skąd ten przywilej? – Źródło jest w ustawie – odpowiada Jakub Wojnarowski. – Jak sądzę, kiedy powstawała kilkanaście lat temu, ustawodawcom chodziło o zwiększenie liczby firm należących do konfederacji, aby zwiększyć istotność i znaczenie dialogu społecznego i Komisji Trójstronnej jako najważniejszej instytucji dialogu społecznego. Przedsiębiorcy nie mieli wtedy przedstawicielstwa w Komisji Trójstronnej, a przedsiębiorstwo musi mieć interes w tym, żeby należeć do konfederacji. Im więcej firm bierze udział w dialogu, tym dla dialogu lepiej. Problemem dialogu jest jednak także reprezentatywność organizacji pracodawców. PRP, Lewiatan i BCC zrzeszają w sumie 13 750 podmiotów (przy czym nie wszystkie te podmioty są firmami – do BCC należą przecież także osoby prywatne). Liczba przedsiębiorstw zarejestrowanych w Polsce to niemal 4 mln. Nawet jeśli uwzględnimy, że znaczna część to firmy jednoosobowe, odsetek firm zrzeszonych jest bardzo mały. Solidarność szacuje go na zaledwie 2 proc., dlatego od lat postuluje, by zmienić zasady przyznawania organizacjom biznesowym miejsca w Komisji Trójstronnej. W tej chwili najważniejszym kryterium jest liczba pracowników pracujących w zrzeszonych firmach – musi ich być min. 300 tys. Oprócz tego organizacje muszą mieć charakter ogólnopolski, a ich członkowie muszą prowadzić działalność w podmiotach gospodarki narodowej określonych w więcej niż połowie sekcji Polskiej Klasyfikacji Działalności. Zdaniem Solidarności lepiej byłoby, gdyby liczono firmy, a nie ich pracowników. Obecny układ może na przykład oznaczać, że konfederacji bardziej się opłaca mieć w swoich szeregach właściciela jednego supermarketu niż pięciu osiedlowych sklepów. Postulat związku nie został spełniony, a pracodawcy są mu przeciwni. W efekcie bywa tak, że związki nie mają partnera, z którym mogłyby zawrzeć układ, bo większość firm, w których związkowcy pracują, nie są nigdzie zrzeszone.

Jakub Jałowiczor

zajrzyj naFACEBOOK.COM/TYGODNIKSOLIDARNOSC

niezależny magazyn społeczno-polityczny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka