Jak wskazują badania jedne z najgorszych nastrojów są wśród pracodawców sektora budownictwa.

fot. T. Gutry
Jak wskazują badania jedne z najgorszych nastrojów są wśród pracodawców sektora budownictwa. fot. T. Gutry
Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność
1635
BLOG

2013: Będą zwalniać

Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność Polityka Obserwuj notkę 16

To będzie ciężki rok. Fala zwolnień, która ruszyła w ostatnich tygodniach ubiegłego roku wcale się nie kończy. Zwolnienia zaczęły się w dużych firmach. Po nich padać będą kooperanci i małe firmy żyjące z ich obsługi. Prognozy są złe. A zwolnić jest tanio.

Na początku grudnia media podawały, że zwolnienia planują wielkie spółki, m.in. Poczta Polska (5 tys. osób), Fiat Auto Poland (1,45 tys. osób) oraz banki (5 tys. osób).
Korporacja Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych (KUKE) szacuje, w całym 2013 roku liczba upadłości firm i przedsiębiorstw przekroczy 1300 i wyniesie około 1313, czyli 49,7 proc. więcej niż w 2012 roku. Silna tendencja wzrostowa ilości upadłości zostanie utrzymana w pierwszych dwóch kwartałach 2013r. KUKE przewiduje stopniową poprawę sytuacji dopiero w trzecim i czwartym kwartale roku.

Opłaca się zwalniać

Jak wynika z badań „International Dismissal Survey” przeprowadzonych w 25 krajach Europy przez kancelarię prawniczą Deloitte Legal w Polsce zwolnienie pracownika jest dużo tańsze niż w krajach zachodnich. Przedsiębiorcy z tzw. starej Unii wypowiadając umowę o pracę muszą liczyć się z ponad dwa razy większymi kosztami niż gdy zwalniają kogoś w Polsce. Najdrożej zwolnić pracownika we Włoszech i Belgii.
Dlatego jak pokazują badania Deloitte Legal narzekanie polskich pracodawców na wysokie koszty utrzymania pracowników to właśnie… narzekanie. I nic więcej.
W raporcie porównano zwolnienie radców prawnych związanych z branżą IT. I gdy w Polsce zwolnienie opisanego pracownika wyliczono na 41 tys. euro (przy jego hipotetycznych zarobkach 10 tys. euro miesięcznie), to we Włoszech koszt zwolnienia wyniósł aż 330 tys. euro.
Z opublikowanego w grudniu przez agencję zatrudnienia ManpowerGroup raportu Barometr Manpower Perspektyw Zatrudnienia wynika, że spośród 750 badanych pracodawców, zwiększenie całkowitego zatrudnienia przewiduje 9 proc. firm, 15 proc. planuje redukcję etatów, a 73 proc. brak zmian personalnych.
- Wyniki badania pokrywają się z rosnącym pesymizmem, jaki obserwujemy na rynku. Wiele firm wstrzymało uruchamianie nowych projektów. Tworzeniu nowych miejsc pracy nie sprzyja również początek roku, który dla wielu firm jest trudnym okresem. Nie bez wpływu na niezbyt pomyślną sytuację na polskim rynku pracy pozostają również sygnały z państw strefy Euro. Wszystko to wpływa na decyzje biznesowe przedsiębiorstw w Polsce, trudno zatem dziwić się pesymistycznym prognozom. Śledząc dynamikę rynku, spodziewamy się, że sytuacja ulegnie poprawie, jednak najprawdopodobniej nastąpi to dopiero w drugiej połowie roku – mówi Iwona Janas, Dyrektor Generalna ManpowerGroup w Polsce.
Z badania wynika, że największy optymizm dotyczący zatrudnienia widoczny jest w sektorach związanych z transportem, logistyką i komunikacją oraz handlem detalicznym i hurtowym. Najgorsze nastroje są wśród pracodawców z sektora przemysłu wydobywczego, budownictwa i produkcji przemysłowej.
- Negatywna prognoza dla sektora produkcji przemysłowej utrzymuje się już kolejny kwartał z rzędu. To niepokojący objaw, ponieważ branża ta oddaje zwykle sytuację całego rynku  – komentuje Iwona Janas.

Zaczęło się od Fiata

Gdy dwa lata temu wiadomo już było, że produkcja nowej pandy ruszy w zakładach pod Neapolem zwolnienia w polskim oddziale Fiata były tylko kwestią czasu. I rzeczywiście, pod koniec grudnia ogłoszono plany zwolnienia 1500 osób. Związki zawodowe walczyły o zmniejszenie liczby zwolnień. Zarząd jednak był nieugięty i uratowano tylko 50 osób.
Fiat Auto Poland, produkujący dotychczas kilkaset tysięcy samochodów rocznie korzystał z usług dziesiątek poddostawców. Także na ich pracowników padł blady strach. Prezes Nexteer Automotive Poland zapowiedział w rozmowie z jednym z portali internetowych, że kłopoty tyskiej fabryki Fiata nie spowodują konieczności zwolnień w zakładach Nexteer. To jednak nie uspokoiło pracowników i Solidarność z zwróciła się do zarządu firmy o udzielenie pisemnych gwarancji zatrudnienia dla pracowników zakładów w Tychach i Gliwicach.
Ale nie wszystkim kooperantom się uda. Johnson Controls, firma wytwarzająca w Bieruniu (woj. Śląskie) elementy foteli samochodowych już zapowiedziała zwolnienie 120 osób.
Jako pierwsi o planach zwolnień poinformowali członkowie „S”.  - Pracodawca poinformował nas o zamiarze wypowiedzenia umów o pracę 120 pracownikom. 94 osoby to pracownicy zatrudnieni bezpośrednio przy produkcji foteli samochodowych dla Fiata, pozostali to pracownicy okołoprodukcyjni, czyli m.in. logistyka, kontrola jakości i administracja. Podobnie jak we Fiacie zwolnienia mają rozpocząć się w styczniu i trwać do końca marca  - mówił szef Solidarności w Johnson Controls Tomasz Sztelak.
Firma zatrudnia ponad 500 osób. Ich odbiorcą był głównie Fiat, ale także gliwicka fabryka Opla. Tam również jednak samochodów produkuje się coraz mniej.

Nie tylko przemysł

Ale praca znika nie tylko w przemyśle. W kwietniu do użytku oddany zostanie nowoczesny pawilon Centrum Terapii Nerwic w Mosznej. Etaty ma stracić 26 długoletnich pracowników.
Do tej pory CTN mieściło się w zamku (jednym z najpiękniejszych w Polsce). W kwietniu ma się przenieść do wybudowanego obok nowoczesnego pawilonu. Zamek ma przejść remont, który zmieni go w luksusowy hotel. Ale przez to pracę stracić mają dotychczasowi pracownicy pralni, kuchni czy szwalni. Nowy pawilon nie będzie ich potrzebował. Np. posiłki dostarczać będzie firma cateringowa.
Zwalniani mają być także urzędnicy. To już nie pomysł zwolnienia co 10 zatrudnionego w administracji publicznej, a skutek szukania oszczędności. Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji planuje od 1 lipca w miejsca działów transportu, zaopatrzenia, logistyki czy księgowości utworzyć centra do obsługi wielu instytucji.
Rocznie rząd ma w ten sposób oszczędzić ponad 30 mln zł przede wszystkim dzięki zwolnieniom. Zmiany będą wprowadzone m.in. w Wojewódzkich Inspektoratach Weterynarii, Ochrony Środowiska, kuratoriach oświaty czy Inspektoratach Farmaceutycznych.
Część pracowników ma zostać przesuniętych do innych zadań, ale wiadomo, że ludzie stracą pracę. Ilu? Ministerstwo nie chce powiedzieć. - Nie wykluczamy, że jeśli te centra przejmą obowiązki kilkuset urzędów, mogą być roszady kadrowe bądź zwolnienia wystąpić – mówi tylko lakonicznie rzecznik ministerstwa Artur Koziołek. Wiadomo jednak, że zwolnienia będą poważne.

Flagowe okręty na dno

Swoje wypowiedzenia z pracy odbierają już pracownicy Zakładów Chemicznych Zachem w Bydgoszczy. 600 osób trafi na bruk. To koniec działalności produkcyjnej niegdyś największego bydgoskiego pracodawcy.
Zachem miał poddostawców i kooperantów. Niedawno zarząd spółki córki Zachemu, tj. UCR, wypowiedział układ zbiorowy pracy.
- Firma już powiadomiła urząd pracy o zamiarze zwolnienia 170 osób - mówi Grzegorz Lewicki, wiceprzewodniczący „S" w Zachemie, związkowiec w UCR. - 90 proc. usług świadczyliśmy na rzecz Zachemu. Wstrzymanie produkcji oznacza brak pracy. Od początku alarmujemy, że upadek Zachemu może oznaczać utratę pracy nie tylko dla jego 700 pracowników, ale dla 2 tys. osób zatrudnionych w spółkach zależnych. I ten scenariusz zaczyna się właśnie spełniać - dodaje Lewicki.
Spółka UCR powstała 11 lat temu na bazie służb i warsztatów utrzymania ciągłości ruchu oraz pracowników służb technicznych. Zatrudniała dotychczas ponad 200 osób, m.in. elektryków, mechaników, wodociągowców.
Kolejne smutne doniesienia napłynęły z Leżajska. Bardzo niepewna jest przyszłość 250 pracowników Fabryki Maszyn. To spółka z 40 letnią historią. Producent betonomieszarek samochodowych. Właścicielem jest Skarb Państwa, który wielokrotnie próbował sprzedać 87 proc. udziałów w spółce. Ostatnio za 500 tys. zł. Nie było jednak chętnych. Spółka ma bowiem gigantyczne długi.
Teraz sąd ogłosił upadłość spółki. Do fabryki wszedł syndyk. Ocenia, że firma na szanse stanąć na nogi, ale i tak co najmniej część ludzi trzeba będzie zwolnić. Oskarża przy tym Ministerstwo Skarbu Państwa. - MSP nie zależało za bardzo na tym, by firma funkcjonowała - mówił Ludwik Noworolski.
Szef „S” w Fabryce Maszyn Józef Tutka podkreślał w rozmowach z prasą, że nastroje wśród załogi są tragiczne.

Ludzi nie stać na telewizor

O zwolnieniu większości załogi zawiadomiły zakłady Sumika ze strefy ekonomicznej koło Torunia. Spółka poinformowała urząd pracy o planowanym zwolnieniu 156 osób. W firmie zostanie tylko kilkanaście osób, które będą konieczne do utrzymania nieczynnego zakładu.
Sumika produkowała podzespoły do ekranów ciekłokrystalicznych wykorzystywanych w telewizorach Sharp. Sam Sharp także ograniczył produkcję i zwalnia ludzi. Robi to jednak po cichu i pomału. Nie ogłasza więc zwolnień grupowych.
 W innej firmie ze strefy ekonomicznej pod Toruniem, zakładach Orion Electric Poland (również produkujące telewizory LCD) także zdecydowano się zwolnić całą załogę. Zatrzymano produkcję, a ze 177 zatrudnionych wcześniej osób zostało tylko kilkanaście.
Bezrobocie na koniec grudnia osiągnęło, wg. danych Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, poziom 13,3 proc. Wiadomo, że będzie jeszcze rosnąć. Otwarte pozostaje pytanie jak z nim walczyć. Swoje pomysły od dawna przedstawiają liberałowie i pracodawcy: ograniczyć koszty pracy i jeszcze bardziej uelastycznić rynek pracy. Ale czy naprawdę nie ma innej drogi?

Maciej Chudkiewicz

Zgadzasz się z tym co napisaliśmy? dołącz do nas na facebook.com/TygodnikSolidarnosc

Nie zgadzasz się z nami? Tymbardziej do nas dołącz i napisz nam o tym!

niezależny magazyn społeczno-polityczny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka