fot. T. Gutry
fot. T. Gutry
Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność
2727
BLOG

Uczonym już dziękujemy?

Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność Polityka Obserwuj notkę 17

W Instytucie Matematycznym PAN zaczęły się zwolnienia. Na pierwszy ogień idą młodzi (po półetatowcach), bo nie mają stałych umów o pracę. Instytut nie będzie też kupował książek do biblioteki, chociaż to jedna z najlepszych książnic matematycznych w Europie. Instytut Fizyki PAN wstrzymał likwidację umów śmieciowych, by, gdy zajdzie potrzeba, można było bezproblemowo zredukować zatrudnienie. Zaś z szacunków dyrektora ds. ekonomicznych Instytutu Podstaw Informatyki PAN wynika, że zwolnienia czy zmniejszenia pensji już nie wystarczą. Trzeba przede wszystkim zadbać o budynek. Może się przyda w lepszych czasach.


Są instytuty, w których myśli się np. o zmniejszeniu pensji. W innych rozważa się wysyłanie pracowników na urlopy bezpłatne. Instytut Fizyki PAN otrzymał, pod koniec lutego, milion 300 tysięcy złotych mniej niż o tej samej porze roku ubiegłego. Instytut Geofizyki 18 proc. mniej. Instytut Podstaw Informatyki i Instytut Matematyczny pod względem poziomu finansowania po pierwszej transzy ministerialnych pieniędzy wróciły do roku 2003, Instytut Fizyki do 2001. Wprawdzie wiceminister Marek Ratajczak obiecał, że niektóre instytuty mogą jeszcze liczyć na dodatkowe środki, nie podał jednak żadnych kryteriów, wysokości środków ani terminów. Coraz mniejsze dotacje dla instytutów Polskiej Akademii Nauk z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego to nie tyle wynik kryzysu, ile przyjętej przez resort strategii.

Zakręcany kurek


Jednym ze źródeł finansowania nauki przez państwo jest tzw. dotacja statutowa. Otrzymują ją wszystkie placówki naukowe. Lecz o ile w przypadku szkół wyższych są to pieniądze istotne, ale uzupełniające, o tyle dla instytutów PAN dotacja statutowa jest podstawowym źródłem finansowania. Są to środki na utrzymanie budynków, administrację, płace i badania naukowe. Także na współpracę z zagranicą. Jednym słowem – na wszystko.
Tymczasem przyjęta w roku 2010 ustawa o zasadach finansowania nauki zakłada, że dotacja statutowa będzie stopniowo zmniejszana – do 50 proc. kwoty z 2010 r. w roku 2020. Inaczej mówiąc – do roku 2020 to, co ministerstwo przekaże bezpośrednio placówkom naukowym, ma zostać ścięte o połowę. 
W roku 2011 instytuty PAN były finansowane na poziomie średnio  blisko 10 proc. niższym niż w 2010. Wszystko wskazuje na to, że w roku 2012 będzie to mniej o 17–20 proc. niż w roku poprzednim, bo pierwsza rata dotacji jest prawie o 12,5 proc. mniejsza niż przed rokiem. W sumie, w porównaniu do roku 2010, instytuty PAN otrzymają średnio o 30 proc. pieniędzy mniej.
– W takiej sytuacji już nie wystarczą zwolnienia w jednym czy drugim instytucie 3 czy 4 pracowników. To już jest zwijanie działalności – mówi prof. Marian Srebrny z Krajowej Sekcji NSZZ Solidarność PAN.

Bieganie z puszką – nowa dyscyplina naukowa

Dlaczego ministerstwo ogranicza dotację statutową? Bo w nowej strategii głównym źródłem finansowania nauki mają być granty, pieniądze zdobywane w konkursach przez placówki naukowe. W języku minister Kudryckiej nazywa się to wprowadzaniem konkurencyjności w nauce.
– System grantów zaczął działać w Polsce w roku 1992. Do roku 2009 słyszeliśmy od władz, że granty są dodatkiem do pensji. Pani minister przyjęła, że granty będą zamiast pensji. Zmniejsza poziom finansowania działalności statutowej po to, byśmy wszyscy biegali z puszkami. Dotacja statutowa ma być tylko na zachowanie potencjału instytutów, lecz jak tak dalej pójdzie, tych pieniędzy nie wystarczy nawet na utrzymanie budynku i sprzątaczek – mówi prof. Marian Srebrny. – W żadnym cywilizowanym kraju takich rozwiązań nie ma. Wręcz przeciwnie – w każdym cywilizowanym kraju naukowiec ma wynagrodzenie, dodatkowo może mieć grant. Przy niektórych grantach jest wymagane, żeby w tym czasie wziął urlop bezpłatny w swojej uczelni – dodaje. 
Dotychczas granty służyły przede wszystkim na zakup potrzebnego wyposażenia, wyjazdy na konferencje itp., a nie na utrzymanie badaczy oraz instytutów. Udział w nich – zwłaszcza w naukach społecznych i humanistyce – dawał jedynie niewielką premię (rzędu 1–2 miesięczych uposażeń). Jeśli badacze mieliby się utrzymywać z grantów, musiałyby one wzrosnąć kilkanaście razy, co wydaje się zupełnie nierealne.


Systemowa blokada


Dla instytutów PAN już teraz granty stanowią ważną część budżetu. Rzecz w tym, że aby wziąć udział w konkursie o duży grant europejski, należy się do niego przygotować, czyli zainwestować własne środki. Jeśli instytut dostaje na przykład 20 milionów złotych, musi mieć pieniądze, i to spore, idące w miliony, na prefinansowanie projektu. Skąd ma je brać? Przy okrojonej dotacji statutowej pozostaje tylko jedno wyjście – kredyt. Dlatego naukowcy z PAN alarmują, że ograniczenie dotacji to także systemowe blokowanie wejścia w konkursy. A tych przecież instytuty Akademii się nie boją.
Granty, jak podkreślał wiceprezes PAN prof. Marek Chmielewski  podczas ostatniego posiedzenia sejmowej podkomisji stałej ds. ekonomiki edukacji i nauki, nie zastąpią dotacji z jeszcze jednego powodu – nie zapewniają ciągłości finansowania badań naukowych. A i rozproszoną z powodu zmniejszenia dotacji kadrę nie tak łatwo znów zebrać, np. za dwa lata, gdy instytut otrzyma następny grant.
W związku z nowymi zasadami finansowania nauki ustawowo powołano dwie nowe instytucje – NCN – Narodowe Centrum Nauki i NCBiR – Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. Mają dzielić pieniądze przeznaczone na granty dla instytutów badawczych, szkół wyższych i instytutów PAN. Średnią pensję wyliczono tam na blisko 6 tys. złotych – to dwa razy tyle, ile zarabia profesor w wielu instytutach PAN. 

Mleko się wylało

Instytuty Akademii borykają się też z problemami kadrowymi. Nie dość, że na zatrudnienie młodych, zdolnych ludzi – bo szansę na etaty w PAN mają tylko najlepsi, nie ma pieniędzy, to odchodzą z nich doświadczeni pracownicy naukowi, nierzadko o renomie międzynarodowej.
Przyczyna znowu leży w przyjętych przez ministerstwo rozwiązaniach systemowych. Od października 2010 roku pracownicy naukowi muszą wybierać podstawowe miejsce zatrudnienia. Oczywiście, dotyczy to również tych naukowców z PAN, którzy pracują też na uczelniach.
– Prywatne uczelnie płacą nam 2, 3, niekiedy nawet 4 razy więcej. Wobec tego wyboru praktycznie nie ma. Na szczęście w projekcie zmiany rozporządzenia minister nauki dotyczącego sposobu obliczania wysokości dotacji statutowej pojawiła się propozycja, by w algorytmie uwzględniać także tych pracowników, którzy zgodzą się, by wliczać ich do podstawy wyliczeń. Ale mleko już się wylało. Z instytutów PAN odeszło od jesieni 2010 r. 10–15 proc. samodzielnych pracowników naukowych – tłumaczy prof. Marian Srebrny.
To odbija się m.in. na uprawnieniach instytutów do nadawania stopni naukowych doktora i doktora habilitowanego oraz występowania o tytuł profesora. Aby takie uprawnienia mieć, instytut musi zatrudniać określoną liczbę samodzielnych pracowników naukowych. Przy czym liczą się tylko ci, którzy zadeklarowali, że PAN jest ich podstawowym miejscem zatrudnienia – nawet najwybitniejszy profesor pracujący w Akademii, jeśli nie wybrał jej jako pierwszego miejsca pracy, nic, pod tym względem, dla instytutu nie znaczy.
Od liczby wypromowanych doktorów, doktorów habilitowanych i profesorów w dużym stopniu zależy ocena instytutu, czyli przyznana mu kategoria naukowa. Ta zaś przekłada się bezpośrednio na poziom finansowania – placówki kategorii A otrzymują 100 proc. dotacji statutowej, te z kategorią B – 75 proc., te z kategorią C – 45 proc., i tylko na pół roku. 90 proc. instytutów PAN ma kategorię A, żaden nie ma kategorii C.
W nowej kategoryzacji ministerstwo przewidziało kategorię A plus, i taka placówka ma otrzymywać 150 proc. dotacji. Dziś wiele instytutów PAN na pewno mogłoby tę superkategorię dostać. Tyle tylko, że rozporządzenie wykonawcze do tej kategoryzacji jest w lesie (dodatkowe fundusze na to nie są przewidziane). Czy resort zdąży się z tym wygrzebać, zanim niektóre instytuty PAN stracą, z powodu konieczności ograniczania badań, swoją szansę?  



Art. 104 ustawy o PAN (którego nie było w rozesłanym do konsultacji projekcie ustawy, pojawił się podczas obrad komisji sejmowej i od razu został przyjęty) znosi dotychczas ustalany przez ministra taryfikator, ustanawiający dolne granice płacowych widełek (były one średnio o 1000–1200 zł niższe niż dolna granica płac na uczelniach). Teraz tabele plac ustala dyrektor instytutu. Zdaniem  Krajowej Sekcji NSZZ Solidarność PAN art. 104 otwiera ustawowo drogę do dalszego obniżania i tak już drastycznie niskich wynagrodzeń w instytutach badawczych PAN, a tym samym obniżania poziomu badań naukowych w Polsce lub zniszczenia co najmniej połowy instytutów i zespołów badawczych, zaplecza naukowego innowacyjnej gospodarki.


W instytutach PAN skupiony jest znaczący potencjał badawczy, z rozpoznawalnym na świecie logo i dorobkiem. W rankingu SCImago Research Group, obejmującym ponad 2800 jednostek naukowych z całego świata, instytuty PAN zajęły 72 miejsce (instytuty w tym rankingu rozpatrywano łącznie). Zatrudniają ok. 3600 pracowników naukowych, podobnie jak duży polski uniwersytet. W ustawie budżetowej fundusze na działalność instytutów Akademii rozdziela MNiSW z puli środków na naukę.
PAN jako korporacja jest finansowana z innej części budżetu (81 mln zł na rok 2012).



W 2010 roku średnie zarobki w Instytucie Historii Nauki PAN, w przeliczeniu na jednego pracownika, wyniosły brutto 2887,20 zł.
W grupie pracowników naukowych – 2958,50 zł. Średnie miesięczne wynagrodzenie brutto profesora zwyczajnego wyniosło 3886 zł (wynagrodzenie zasadnicze to 2770 zł), profesora nadzwyczajnego 3170 zł (pensja zasadnicza 2340 zł), adiunkta – 2228, 20 zł (wynagrodzenie zasadnicze 1890 zł), asystenta 2210,40 zł (zasadnicze wynagrodzenie 1810 zł).
Tymczasem minister Kudrycka poinformowała posłów sejmowej komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, w lutym 2011r., że w tym instytucie średnie zarobki profesora wynoszą 5600 złotych. Prośba o sprostowanie tej informacji, podpisana przez przewodniczącego Rady Naukowej Instytutu prof. Andrzeja Kajetana Wróblewskiego i jego dyrektora prof. Leszka Zasztowta została zlekceważona. 

 

Ewa Zarzycka

facebook.com/TygodnikSolidarnosc
 

niezależny magazyn społeczno-polityczny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka