Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność
712
BLOG

Kolej stanie na Euro?

Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność Gospodarka Obserwuj notkę 3

Jeśli rząd nie potraktuje poważnie pakietu gwarancji pracowniczych w prywatyzowanych spółkach kolejowych, to może się okazać, że już w czerwcu staną w Polsce pociągi. Nikt nie mówi tego głośno, ale kolejarze twierdzą, że kibice wcale nie muszą jeździć na mecze pociągami.

 
– Udział transportu kolejowego w obsłudze Euro 2012 może wynieść 30–40 procent – twierdzi podsekretarz stanu w Ministerstwie Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej Andrzej Massel, odpowiedzialny za kolej. Takie słowa padły podczas konferencji „Bezpieczeństwo w transporcie kolejowym podczas turnieju UEFA EURO 2012”.
Mówiąc o przygotowaniach kolei do mistrzostw, minister Massel przypomniał, że od 1 czerwca na liniach związanych z obsługą Euro 2012 znacznie ograniczone zostaną roboty torowe, a liczba ograniczeń prędkości będzie zmniejszona. Na kilku ważnych dla Euro 2012 trasach pozwoli to na pewne skrócenie czasów jazdy w stosunku do osiąganych obecnie. Utworzone zostaną dodatkowe zespoły szybkiego usuwania usterek i awarii, natomiast istniejące będą wzmocnione kadrowo.
Tymczasem wszystkie rządowe plany mogą wziąć w łeb, jeśli na poważnie rozkręcą się próby sprzedaży PKP Cargo i TK Telekom (dawniej Telekomunikacja Kolejowa S.A.).
 
Prywatyzacja kosztem ludzi?
 
Rada Sekcji Krajowej Kolejarzy NSZZ „S” stanowczo protestuje przeciw dalszemu prowadzeniu procesów prywatyzacyjnych w tych dwóch spółkach bez uzgodnionych paktów gwarancji pracowniczych z zarządami tych spółek.
Jak informują związkowcy w TK Telekom zarząd spółki parafował ze związkami zawodowymi treść paktu, ale nie został on zaakceptowany przez PKP S.A., która mimo że posiada 47,91 proc. akcji spółki (reszta należy do skarbu państwa) to działa w roli właściciela Telekomu. Z informacji rzecznika ministerstwa transportu wynika, że zapisy nie spodobały się w resorcie.
W spółce trwa tymczasem proces prywatyzacji, zgodnie z przyjętym wcześniej harmonogramem. Od 6 lutego potencjalni inwestorzy mogą badać spółkę w procesie due diligence, czyli sprawdzać jej kondycję handlową, finansową, prawną i podatkową. Pozwala to określić szanse i zagrożenia stojące przed spółką. Nie wiadomo jednak na razie, kto zgłosił się, by dokonać tej procedury.
 
Obiecane było
 
Tymczasem zgodnie z ustaleniami zawartymi podczas posiedzenia Zespołu Trójstronnego ds. Kolejnictwa w sprawie paktu gwarancji pracowniczych w PKP Cargo S.A. i innych spółkach, które zostały przyjęte 1 kwietnia zeszłego roku wynika, że stronami paktu będzie zarząd spółki (każdej prywatyzowanej) i organizacje związkowe, zaś pakiet ma być uzgodniony przed analizą due diligence.
„Działania PKP S.A., które mają przyzwolenie Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej uznajemy jako konfrontacyjne, prowadzące do zerwania dialogu społecznego i próbę sprzedaży spółek za wszelką cenę” – napisali przedstawiciele Sekcji Krajowej Kolejarzy NSZZ „S” w komunikacie z 21 lutego.
Kolejarze podkreślają, że nie zgadzają się na kontynuowanie prywatyzacji spółek kolejowych bez paktów gwarancji pracowniczych, które będą zawierać niezbędne gwarancje i uprawnienia dla pracowników prywatyzowanych spółek.
Henryk Grymel, szef kolejarskiej „S” przypomina, że związki zawodowe dogadały się z poprzednikiem Sławomira Nowaka – Cezarym Grabarczykiem w sprawie prywatyzacji spółek kolejowych. Zgodnie z ustaleniami warunkiem prywatyzacji spółek kolejowych jest zawarcie paktów gwarancji dla załogi. 
– Pakty w PKP Cargo i TK Telekom są już wynegocjowane, ale właściciel, czyli PKP S.A., nie chce ich podpisać. Tymczasem negocjacje zajęły cały rok – podkreśla Henryk Grymel. 
W wynegocjowanych paktach są zapisy, które zapewniają zatrudnienie przez określony czas w zależności od stażu pracy, a także zapewniają premię prywatyzacyjną (której wysokość także zależy od stażu w danej spółce). 
Kolejarze, uznając, że rząd złamał ustalenia Zespołu Trójstronnego ds. Kolejnictwa, postanowili oflagować siedzibę TK Telekom, zaapelować do innych związków zawodowych, które działają w spółce o wsparcie i przyłączenie się do tych działań.
Związkowcy dają zarządowi spółki czas na podpisanie paktu do 27 lutego. Jeśli do tego nie dojdzie, to prawdopodobnie 10 marca odbędzie się manifestacja pod Ministerstwem Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej.
Jeśli i to nie pomoże, jedynym rozwiązaniem, które zagwarantuje bezpieczeństwo pracy kolejarzy w prywatyzowanych spółkach, będzie – zdaniem związkowców, strajk na kolei w okresie organizacji mistrzostw Europy w piłce nożnej, w czerwcu.
 
Tak właściwie to po co…
 
W rozmowie z PAP rzecznik grupy PKP Łukasz Kurpiewski tłumaczy, że proces due diligence to bardzo wstępny etap prywatyzacji i że jest za wcześnie na zawieranie paktów gwarancji pracowniczych. – Jeszcze nie wiemy, ilu inwestorów z krótkiej listy – a w przypadku TK Telekom jest ich sześciu – złoży oferty wiążące. Na zawieranie gwarancji pracowniczych przyjdzie czas, kiedy będą już prowadzone negocjacje z inwestorem poważnie zainteresowanym kupnem udziałów spółki – mówi rzecznik. 
Z kolei rzecznik prasowy ministerstwa transportu tłumaczy, że podpisane między ministrem Grabarczykiem a związkami zawodowymi porozumienie jest niezrozumiałe. – W przypadku spółki PKP Cargo analiza due diligence jeszcze się nie rozpoczęła. W naszej opinii niezrozumiały jest postulat zakończenia negocjacji przed rozpoczęciem analizy, gdyż sam proces badania spółki przez zainteresowanych inwestorów nie ma wpływu na negocjacje pomiędzy związkami zawodowymi a PKP S.A. – powiedział rzecznik resortu transportu Mikołaj Karpiński.
 
Sens prywatyzacji?
 
Szacuje się, że ze sprzedaży PKP Cargo polski rząd będzie w stanie wycisnąć ok. dwóch–trzech mld zł. To tylko dziesięciokrotność tego, co na czysto zarobiła spółka w zeszłym roku. PKP Cargo jest drugim największym europejskim towarowym przewoźnikiem kolejowym. Zdaniem związkowców sprzedaż kury znoszącej złote jaja nie ma najmniejszego sensu. Jednorazowy zastrzyk finansowy nie zastąpi bowiem regularnych wpływów i spokoju społecznego.
Nieoficjalnie mówi się też o potencjalnych inwestorach w spółce, którzy chcą ją przejąć, że będą to raczej wrogie przejęcia. 
Kto dziś ma tak gigantyczne pieniądze na kupno Cargo? Wskazuje się na Niemców, Rosjan, Chińczyków albo fundusze kapitałowe. Żadna z tych opcji nie jest dobrym rozwiązaniem dla spółki.
Tymczasem zgodnie z rządowym założeniem spółkę ma kupić inwestor strategiczny, który dostanie 50 proc. i jedną sztukę akcji.
 
Maciej Chudkiewicz
 

niezależny magazyn społeczno-polityczny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka