Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność
1094
BLOG

Miller skończył, odpowiedzi nie ma

Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność Polityka Obserwuj notkę 17

 

Komisja Millera nie wyjaśniła niczego poza tym, że dla ratowania własnej głowy Donald Tusk zdecydował się poświęcić Bogdana Klicha.

 

W ciągu tygodnia poznaliśmy trzy wersje wydarzeń z 10 kwietnia. Zdaniem prokuratorów wojskowych, na 1,5-2 sekundy przed uderzeniem samolotu o ziemię, w samolocie przestało działać zasilanie. Według prof. Kazimierza Nowaczyka z Maryland, przyczyną katastrofy były dwa wielkie wstrząsy (zanik zasilania zgadza się z jego wersją). Z raportu Jerzego Millera wynika, że piloci nie umieli obsługiwać swojego samolotu, a do momentu uderzenia o ziemię urządzenia były sprawne. Prezentacja wniosków komisji ministra spraw wewnętrznych i administracji oraz następujące po niej konferencje były wielkim widowiskiem, ale raport Millera nie jest wiele wart.

Jak MAK

Według komisji Millera winę za katastrofę w dużej mierze ponoszą piloci. Na 10 km przed lotniskiem nie usłyszeli komendy nakazującej rozpoczęcie zniżania. Potem, już na niskim pułapie, korzystali ze złych przyrządów, nie reagowali na ostrzeżenia systemu TAWS, a na koniec próbowali wznieść maszynę używając systemu automatycznego odejścia, który nie mógł zadziałać. Piloci byli źle wyszkoleni i nie mieli uprawnień do kierowania samolotem przy panujących warunkach.

Te ustalenia pokrywają się zasadniczo z tym, co w styczniu prezentował rosyjski MAK. Problem w tym, że teza o próbie odejścia „na automacie” nie jest udowodniona. Czarne skrzynki nie rejestrują wciśnięcia przycisku uruchamiającego system przycisku „uchod”. Można najwyżej domniemywać, że piloci tak zrobili.

Członek komisji Wiesław Jedynak oskarżył pilotów o to, że zignorowali komendę „pull up” wydawaną przez system TAWS. Jego zdaniem, powinni oni natychmiast, „bez dalszej analizy sytuacji” podnieść maszynę. Jednak ostrzeżenie włącza się za każdym razem, kiedy samolot zniża się poniżej pewnej wysokości na lotnisku „niezamapowanym”, czyli takim, którego nie ma w pamięci systemu TAWS. Siewiernyj był jednym z takich obiektów.

W przeciwieństwie do komisji Anodiny, Jerzy Miller zwraca uwagę na błędy po stronie rosyjskiej: błędne informowanie załogi, że Tu-154 znajduje się na kursie i ścieżce i nieprzygotowanie lotniska. Sprzeciwił się także twierdzeniu o naciskach na załogę i nie oskarżał generała Andrzeja Błasika. Na pierwszy rzut okaz może to sprawiać wrażenie wyważonego stanowiska, ale pamiętajmy, że zadaniem komisji nie jest wyważanie racji, tylko ustalenie faktów. A te nie zostały udowodnione.

Rozbieżności

Dzień przed prezentacją komisji Millera zaprezentowano wnioski, jakie wyciągnął prof. Kazimierz Nowaczyk, fizyk z Uniwersytetu Maryland z USA. Według Nowaczyka, przyczyną katastrofy były dwa duże wstrząsy, mające „charakter zewnętrzny w stosunku do samolotu”. Materiałem, który badał prof. Nowaczyk były zapisy przyrządów samolotu badane w Redmond.

Zapytany o wstrząsy Jerzy Miller powiedział, że nic takiego nie miało miejsca. Z jego raportu wynika też, że mylą się prokuratorzy, zdaniem których zasilanie przestało działać przed uderzeniem o ziemię (tupolew ma trzy systemy zasilania, wszystkie padły jednocześnie).

Szkoda, że dla wyjaśnienia wątpliwości nie pokazano zdjęć satelitarnych, które Polska miała otrzymać w ramach pomocy prawnej ze strony USA. W odpowiedzi na pytanie o nie usłyszeliśmy tylko, że „będziemy mogli przejrzeć całą talię” fotografii. Czy satelity sfilmowały moment katastrofy? Tego minister nie powiedział.

Klich do odpalenia

Zdjęty ze stanowiska ministra obrony narodowej Bogdan Klich stał się w całej sytuacji kozłem ofiarnym. Z wielu winnych Tusk zdecydował się poświęcić właśnie jego. Stanowiska zachowali Tomasz Arabski, Jerzy Miller i sam Tusk.

-Jest bardzo honorowym człowiekiem. Będę pozostawał z szacunkiem dla jego kompetencji i jego pracy – komplementował Klicha Tusk, ogłaszając jednocześnie, że rezygnację tego honorowego fachowca przyjmuje.

Klich złożył rezygnację, bo nie miał wyboru. Raport Millera, choć nie podawał nazwisk, stawiał Klichowi bardzo poważne zarzuty. Skoro w 36. specpułku dochodziło nagminnie do nadużyć, a piloci byli źle szkoleni, to siłą rzeczy odpowiedzialność spada na ministra obrony. Po tym, jak gotowy raport trafił do Donalda Tuska (i do Klicha) minister zaczął się żegnać z funkcją.

We własnej sprawie

Minister Jerzy Miller sądził po części we własnej sprawie. Jako szefowi MSWiA, podlega mu Biuro Ochrony Rządu. Działaniom BOR poświęcono w raporcie niewiele miejsca. Dokument wspomina jedynie, że funkcjonariusze Biura powinni byli przeprowadzić rekonesans lotniska, czego nie zrobili.

Inny przykład - jak zwrócił uwagę jeden z dziennikarzy, w 2008 r. w 36. specpułku miała miejsce kontrola bezpieczeństwa. Przeprowadzał ją płk Mirosław Grochowski, który zasiadał w komisji Millera i brał udział w prezentacji.

Można także zadać pytanie (stawiane choćby przez pełnomocnika części rodzin ofiar mec. Rafała Rogalskiego) o prawomocność działania komisji. Lot miał status wojskowy – minister Miller wreszcie oficjalnie to przyznał. To znaczy, że zastosowanie konwencji chicagowskiej, na podstawie której powołano komisję było niezgodne z prawem.

 

Jakub Jałowiczor

 

 

niezależny magazyn społeczno-polityczny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka