Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność
2355
BLOG

Kłopotowski: Stefan Bratkowski wieszczy faszyzm

Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność Polityka Obserwuj notkę 50

Polsce zagraża hitleryzm w lokalnym wydaniu. Ni mniej ni więcej taki wniosek płynie z artykułu Stefana Bratkowskiego na portalu Studio Opinii, pt. "Bez niedomówień". To tekst przemówienia, jakie autor przygotował na zjazd oddziału warszawskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, aby przestrzec kolegów przed partią PiS.  Kandydatem na krwawego dyktatora jest Jarosław Kaczyński. Bo Bratkowski stawia obok siebie instytucje  powoływane przez III Rzeszę z tymi, które miały złożyć się na IV Rzeczpospolitą i dostrzega ogromne podobieństwa.
„Ten wódz przywodzi partii zorganizowanej na sposób stricte faszystowski – pisze Bratkowski -  z pełnią władzy, skupioną tylko w jednym ręku. Czy można tego nie zauważać? I z dziwną jakoś dokładnością przestrzega on zasady Goebbelsa – powoływać się i korzystać z demokracji, dopóki się nie zdobędzie władzy; nie przypadkiem podczas lat jego władzy nigdy nie padły z jego ust słowa takie jak „społeczeństwo obywatelskie” czy „samorząd”. Władzę wedle tego wodza należy centralizować – dokładnie tak, jak chciał i robił to wódz NSDAP.”
Niestety, Bratkowski nie zauważył, że rzekomy dyktator dobrowolnie oddał władzę już po dwóch latach aby poddać się osądowi wyborców. A nie musiał, gdyby zależało mu na tylko panoszeniu się zamiast nie reformowaniu kraju.
Artykuł Bratkowskiego przeczytałem z ogromną przykrością. Autor jest bowiem naszym dziennikarskim Prymasem Tysiąclecia, prezesem honorowym SDP. Stworzył w PRL wzór zaangażowania obywatelskiego. Jego teksty czytałem odkąd zacząłem czytać gazety. Zawsze podziwiałem za niezmordowaną pomysłowość w próbach ożywienia strupieszałego systemu komunistycznego, aby ludziom lepiej dało się w nim żyć, skoro nie można obalić. Pierwsza dama reportażu tamtych czasów, Hanna Krall powiedziała kiedyś, że przypomina jej chłopca, który biega z kluczem francuskim i wszędzie przykręca poluzowane śrubki.
Miał świetny warsztat. Pamiętam bardzo krótkie felietony "uwagi colonelem" w dodatku do Życia Warszawy pt. Życie i Nowoczesność, które redagował uwierzywszy w Gierka, zresztą jak prawie wszyscy. Chciał pomóc władzy. Bił się daremnie o wprowadzenie do produkcji minikomputera K-202 projektu Jacka Karpińskiego, bo takie to były czasy, że nasz najlepszy informatyk zniechęcony zajął się w końcu hodowlą drobiu i trzody chlewnej. Albo znakomity serial Telewizji Polskiej pt. "Najdłuższa wojna nowoczesnej Europy" do jego scenariusza  pokazywał, jak polskość broniła się nie przez daremne powstania, ale gospodarczo w zaborze pruskim. To był wyraz pozytywistycznej filozofii politycznej Bratkowskiego. Kiedy okazało się, że Gierek zawiódł nadzieje, zorganizował konwersatorium Doświadczenie i Przyszłość, coś w rodzaju opozycji dla ostrożnych. Była to zręczna w owym czasie forma perswadowania władzy, że źle rządzi. W okresie pierwszej Solidarności stworzył w SDP żywy ośrodek myśli obywatelskiej a po stanie wojennym wszedł do obiegu poza cenzurą.
W roku 1987 straciłem go z oczu wyjechawszy z kraju. Kiedy częściowo powróciłem po kilkunastu latach, nie poznałem Stefana. (Nigdy nie byliśmy blisko, ale utarł się zwyczaj, że Stefan był z kolegami na "ty", tak bardzo był lubiany i bezpośredni.) Pamiętam zdumienie, co się stało z tym rozwibrowanym umysłem?! Trzy lata temu na zjeździe SDP powiedział, że jest przeciwny lustracji dziennikarzy, gdyż byłaby to weryfikacja przez władze wolnej Polski, zbyteczna, bo komuna przeprowadziła weryfikację dziennikarzy w stanie wojennym. Gdzie tu logika? Zweryfikowany i wyrzucony z pracy dziennikarz mógł potem zmienić zdanie i zostać tajnym współpracownikiem. Niektórzy mogli być negatywie zweryfikowani po to, żeby ich uwiarygodnić w oczach opozycyjnych kolegów. A nie tak dawno ostro potępił książkę Artura Domosławskiego o Kapuścińskim - bez czytania jej! Przecież dziennikarz powinien być ciekawy tego, co ukryte. Ciekawość to  podstawa naszego zawodu.
Skąd ta obsesja antypisowska? Program Kaczyńskiego nie musi się podobać, ale zasługuje na rzeczową analizę zamiast obelżywych porównań.  III Rzeczpospolita jest o niebo lepsza od PRL. Jednak wiele w niej należy poprawić. Jak może nie dostrzegać pozytywistyczny umysł Bratkowskiego, że Platforma Obywatelska nie jest zdolna do reform, więc nie należy skreślać z góry PiS-u, a na przykład przekonywać do zmiany metod.
Katastrofa smoleńska obnażyła katastrofalny stan państwa. Trzeba bić na alarm. Robi to Jarosław Kaczyński marszami pod sztandarami i pochodniami a także słowami "Polsko obudź się".  Bratkowski cytuje więc podobne słowa Hitlera i zapowiada Polsce przyszłość podobną do III Rzeszy, jeśli prezes PiS dojdzie do władzy.  Jestem zażenowany. Takiego porównania nie dokonał Stefan, znerwicowany pajac, ale Stefan - nasz Prymas Tysiąclecia - Bratkowski. To jeszcze jeden mój idol upadły obok Andrzeja Wajdy i Adama Michnika.

Krzysztof Kłopotowski

niezależny magazyn społeczno-polityczny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka