Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność
824
BLOG

Pamiętać o niezłomnych

Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność Polityka Obserwuj notkę 6

 

Działania bojowe żołnierzy wyklętych historycy coraz częściej nazywają polskim powstaniem antykomunistycznym – z KAZIMIERZEM KRAJEWSKIM, historykiem Oddziału Warszawskiego IPN, ekspertem Fundacji Pamiętamy, rozmawia Waldemar Żyszkiewicz

 

Jakie znaczenie ma święto, które po raz pierwszy będziemy obchodzić 1 marca 2011?

– Ustanowienie Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych jest ważnym czynnikiem przywracania miejsca w historii uczestnikom polskiego antykomunistycznego podziemia, którzy jako pierwsi, tuż po drugiej wojnie światowej, a na terenach utraconych często jeszcze podczas jej trwania podjęli walkę o niepodległość z okupantem sowieckim. Oni na naszą pamięć zasłużyli swym patriotyzmem, walecznością, często płacąc zresztą ofiarę najwyższą.

Poświęcenie i trud żołnierza Polacy zawsze cenili…  

– … pod warunkiem, że o nim wiedzieli. Tymczasem jeśli idzie o rzetelną ocenę i znaczenie powojennego antykomunistycznego podziemia lata komunistycznej propagandy i peerelowska edukacja zrobiły swoje. Jeszcze niedawno autor podręcznika historii dla szkół technicznych, pisząc o żołnierzach niepodległościowego podziemia, jednym tchem zestawił ich UPA i Werwolfem. Najczęściej jednak podręczniki ten temat omijają, nauczyciele się do niego nie garną, więc pewnie większość naszych rodaków, zwłaszcza młodych, miałaby problem z odpowiedzią na pytanie o Żołnierzy Wyklętych.

Z wyjątkiem tych, którzy swą wiedzę czerpali z przekazu rodzinnego.

– Brutalne represje komunistycznej władzy sprawiły, że rodziny dotknięte tym doświadczeniem nieraz skąpiły młodemu pokoleniu wiedzy o zaangażowaniu ojca czy dziadka, z obawy, żeby dzieci nie chciały pójść w ślady przodków, narażając się na nieuchronne konsekwencje takiego kroku, więc niewiedza wciąż pozostaje dość powszechna. Pamiętam, jakim zaskoczeniem dla parlamentarzystów III RP stała się wystawa, towarzysząca drugiemu wydaniu albumu „Żołnierze wyklęci. Antykomunistyczne podziemie zbrojne po 1944 roku”, do którego przedmowę napisał ówczesny premier Jerzy Buzek.

Posłowie coś chyba jednak wiedzieli.  

– Tak, ale zgodnie z propagandową kliszą, która z żołnierzy antysowieckiej konspiracji czyniła bandytów lub wykolejeńców. A przede wszystkim, z komunistycznych broszur zapamiętali zdjęcia zarośniętych typów w poniemieckich mundurach albo łachmanach i łapciach z krowiej skóry. Teraz, na setkach fotogramów, ujrzeli twarze młodych, inteligentnych ludzi, w polskich mundurach wojskowych, w czapkach z orzełkiem, często z ryngrafem Matki Boskiej Ostrobramskiej lub Częstochowskiej na piersiach… I nagle uświadomili sobie, że tak przecież nie wyglądają bandyci, że to było regularne, choć konspiracyjne polskie wojsko.

Ale dlaczego żołnierze wyklęci? Kto ich wyklął?  

– To nazwa współczesna, nie pochodzi z epoki. Wymyślił ją Cezary Karwowski, z grupy młodych badaczy najnowszej historii Polski, którzy postanowili przywrócić dobrą pamięć o tysiącach bohaterskich żołnierzy walczących zaraz po wojnie z sowieckim okupantem. Środowisko to, skupione dziś wokół Fundacji Pamiętamy, przygotowało wystawę, obwożoną pod takim właśnie tytułem po całej Polsce. Do popularyzacji terminu przyczyniła się też książka „Żołnierze wyklęci”, pióra Jerzego Ślaskiego, oraz będący pokłosiem wystawy album, pod redakcją Grzegorza Wąsowskiego i Leszka Żebrowskiego, wznowiony przy okazji prezentacji wystawy w Sejmie.

Spróbujmy naszkicować mapę tego zjawiska, określić jego zasięg terytorialny, społeczny zakres, wreszcie skalę represji. 

– Niełatwe zadanie, bo zarówno geografia, jak i struktura ideowo-polityczna tego podziemia była dość różnorodna. Często używana i historycznie uzasadniona kategoria „organizacje poakowskie” nie jest do końca trafna, gdyż nie wszystkie formacje antykomunistycznego podziemia wywodziły się z Armii Krajowej. Wszystkie jednak łączyła niezgoda na powojenną okupację Polski przez Sowietów, którą w ówczesnej propagandzie oficjalnej nazywano wyzwoleniem. Żołnierze wyklęci, wbrew etykietce, jaką się im nieraz przykleja, nie byli epigonami polskiego państwa podziemnego. Wręcz przeciwnie, oni pierwsi podjęli walkę o wyrwanie Polski spod sowieckiego jarzma. To samo pragnienie wolności, które wcześniej nakazywało im sprzeciw wobec terroru nazistowskiego, spowodowało, że teraz zaczęli walczyć z nieludzkim, narzuconym siłą totalitaryzmem komunistycznym.

Po pięciu latach morderczej wojny niezłomnych było już pewnie niewielu.

– Fiasko Akcji „Burza”, zakończonej represjami i masową wywózką akowców w głąb Rosji, a potem klęska Powstania Warszawskiego, w którym z bronią w ręce zginęło kilkanaście tysięcy żołnierzy, a kilkanaście poszło do niewoli, mocno Armię Krajową osłabiły. Trzeba przecież pamiętać, że najliczniejszy w kraju warszawski korpus AK praktycznie przestał istnieć. Mimo to w roku 1945 (tylko w granicach Polski powojennej, a więc bez ziem utraconych), liczebność niepodległościowego podziemia szacuje się na około dwieście tysięcy.  

To zaskakująca skala oporu.

– Zwłaszcza że jest już po masowych represjach Sowietów, którzy przez zaledwie pół roku po tzw. wyzwoleniu potrafili na niektórych terenach zadać polskiemu podziemiu cięższe straty niż okupant niemiecki przez całe pięć lat.

Jaki był skutek tych represji?

– Brutalność, przejawiająca się choćby w działaniach tzw. szwadronów śmierci, w pierwszym okresie wzmogła liczebność i determinację antysowieckiej konspiracji. Lepiej przecież było pójść do lasu niż zostać zatłuczonym podczas przesłuchania na UB lub znaleźć się w transporcie jadącym daleko na wschód. Dlatego około 20 tys. uczestników tamtej konspiracji pozostawało pod bronią, w oddziałach bojowych, partyzanckich, dywersyjnych oraz samoobrony.

Co udało im się zdziałać?

– Niemało. Przeprowadzili ponad 70 akcji, połączonych z odbijaniem więźniów. Atakowali powiatowe Urzędy Bezpieczeństwa, areszty i więzienia, niekiedy nawet w miastach wojewódzkich. Dwie trzecie tych akcji zakończyło się powodzeniem, co oznacza, że różnym formacjom żołnierzy wyklętych udało się wyrwać z rąk NKWD/UB kilka tysięcy osób. Późną wiosną 1945, kiedy wojska sowieckie przemieściły się dalej na zachód, na części terenów, głównie na ścianie wschodniej, lokalne władze komunistyczne zostały po prostu zmiecione.

Można mówić o przeprowadzonej z sukcesem operacji militarnej.

– Toteż historycy młodego pokolenia coraz częściej działania bojowe przeciw instalowanej siłą przez Sowietów władzy, zwłaszcza liczne akcje przeprowadzone w roku 1945, nazywają polskim powstaniem antykomunistycznym.

 

„Tygodnik Solidarność” nr 10, z 4 marca 2011

niezależny magazyn społeczno-polityczny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka